Od początku bieżącego sezonu Maciej Kot ma na skoczni pewne problemy i nie potrafi odnaleźć dobrej formy, którą prezentował jeszcze w tamtym roku. 23-letni skoczek pochodzący z Limanowej w konkursach Pucharu Świata wystartował tylko kilka razy, z czego najlepszym wynikiem było jedynie 24. miejsce w Sapporo. Nieco lepsze lokaty udało mu się osiągać w Pucharze Kontynentalnym, jednak ostatnie występy także nie przyniosły satysfakcjonujących rezultatów. W konsekwencji Kot nie znalazł się w składzie polskiej kadry na finałowe zawody Pucharu Kontynentalnego w Niżnym Tagile.
Potencjał i osiągnięcia
Jeszcze w ubiegłym sezonie to właśnie Maciej Kot uważany był za mocny punkt naszej drużyny i przez wielu kibiców stawiany był tuż za Kamilem Stochem. Po srebrnym medalu na Mistrzostwach Świata Juniorów w 2009 roku w Kocie pokładane były wielkie nadzieje i zdecydowanie był na dobrej drodze do osiągania coraz lepszych wyników. W Pucharze Świata przełomowy był dla niego sezon 2012/2013. Już wtedy plasował się w czołowej ,,10”, a jego skoki napawały radością i optymizmem. Ostatecznie uplasował się na 18. pozycji w klasyfikacji generalnej, a koniec sezonu zaakcentował tytułem indywidualnego i drużynowego mistrza Polski. W następnym roku plasował się w czołowej ”30”, a pewności i wiary w siebie dodało mu 7. miejsce na Igrzyskach Olimpijskich w Soczi na skoczni normalnej. Sezon 2013/2014 przyniósł Maciejowi 17. miejsce w klasyfikacji generalnej. Do tej pory wszystko było na dobrej drodze.
Słaby początek w Klingenthal
Obecny sezon nie zaczął się pozytywnie dla naszej drużyny, bo podczas inauguracyjnych zawodów w Klingenthal Polacy nie weszli do serii finałowej konkursu drużynowego, a sam Kot indywidualnie zajął 29. miejsce. Mówiło się, że słabe skoki ,,naszych” spowodowane są kontuzją i niedyspozycją Kamila Stocha, który w roli lidera kadry z pewnością dodawał siły drużynie. W kolejnych konkursach Maciej Kot również nie oddawał dobrych skoków. W Kuusamo raz nie przebrnął przez kwalifikacje, raz zajął 41. miejsce. Po słabych występach w Niżnym Tagile nastąpiła dłuższa przerwa tego zawodnika w Pucharze Świata. Maciej nie znalazł się w kadrze na kolejne zawody i rozpoczął rywalizację w Pucharze Kontynentalnym.
Nadzieja w Pucharze Kontynentalnym
Skoczkowi nie wiodło się dobrze w Pucharze Świata, dlatego dobrym pomysłem były treningi w kraju i spróbowanie swych sił w Pucharze Kontynentalnym. Pierwsze starty w Engelbergu nie przyniosły oczekiwanych efektów, jednak po jakimś czasie bardzo dobrze zaprezentował się w Lahti i Iron Mountain, gdzie nawet udało mu się wskoczyć na podium. Pojawiła się ogromna nadzieja, a przede wszystkim szansa na to, że Maciek w pewnym sensie się odblokował i jego coraz lepsze skoki pozwolą mu na powrót do Pucharu Świata. Niestety w Titisee-Neustadt oraz Seefeld znowu przyszły gorsze chwile i Kot prezentował się na słabszym poziomie. W rezultacie nie znalazł się w składzie kadry na finałowe zawodu PK w Niżnym Tagile, co zdecydowanie nie napawa optymizmem ani kibiców, ani samego skoczka.
W czym tkwi problem?
Główną przyczyną słabych występów Macieja w tym sezonie może być bariera psychiczna. Nieustająca presja na zawodach, gorsze miejsca mimo ciężkich treningów powodują, że skoczek nie jest w pełni sił i nie może rywalizować o czołowe lokaty. Często zdarza się, że podczas treningów czy kwalifikacji wszystko wydaje się być w porządku, a gdy przychodzi konkurs skoczkowie psują swe skoki. Według Macieja Kota taka postawa wynika między innymi z tego, że sportowiec powinien mieć kontakt z psychologiem. Młody zakopiańczyk wielokrotnie podkreślał w wywiadach, że w kadrze potrzebny jest psycholog, który pomoże się ,,odblokować” i odpowiednio przygotować psychicznie do rywalizacji. Koledzy z kadry nie odnoszą się z optymizmem do tego pomysłu, jednak w przypadku Kota mogłoby to pomóc i to w znaczącym stopniu. Być może to właśnie psychika jest głównym problemem tego skoczka i to właśnie z tego powodu nie możemy cieszyć się jego dalekimi skokami, które prezentował jeszcze w poprzednich latach.
Chwilowy kryzys
Niestety Maciej Kot nie może uznać obecnego sezonu za udany. Ani występy w Pucharze Świata, ani w Pucharze Kontynentalnym nie przyniosły tak dobrych wyników na jakie stać skoczka. W karierze każdego sportowca zdarzają się gorsze chwile i być może to właśnie ten sezon miał być tym ,,złym”. Jak dobrze wiedzą kibice skoków narciarskich, Kot zawsze był bardzo ambitny i nieustannie dążył do celu. Niektórzy komentowali, że bardzo ciężko go zadowolić, bo nawet dobre skoki nie powodowały uśmiechu na jego twarzy. Maciek zawsze chciał osiągać coraz więcej i więcej. Być może to właśnie przez nadmierną ambicję ten sezon przyniósł mu gorsze występy. Skoczek za bardzo chciał skakać na coraz lepszym poziomie, w efekcie czego ,,wypalił się” i w połączeniu z nastawieniem psychicznym nie był w stanie osiągać w tym sezonie wysokich miejsc. Niemniej jednak wielu sportowców potrafi się podnieść po każdym upadku i miejmy nadzieję, że Maciek również powróci do swojej dobrej formy.
Co dalej?
Przede wszystkim Maciej musi teraz spokojnie przeanalizować swoje starty i spojrzeć na swoją karierę ze zdrowym podejściem. W tym sezonie nie oddawał dalekich skoków i nie pojechał na Mistrzostwa Świata w Falun, ale takie momenty nie mogą go dobić, a jedynie zmusić do przemyśleć i dodać siły. Ten sezon praktycznie już się dla niego zakończył. Miejmy nadzieję, że czas regeneracji i odpoczynku od skoków pozwoli mu na odbudowę fizyczną, ale przede wszystkim psychiczną. Jeśli Kot będzie miał kontakt z psychologiem i będzie dążył do celu krok po kroku, to w końcu odzyska dawną równowagę i kibice będą mogli zobaczyć go wśród czołówki. Nie bez powodu życzono Maćkowi pierwszego podium w karierze w zawodach Pucharu Świata – skakał naprawdę dobrze i stać go było na dobre wyniki. W tym sezonie coś pękło, coś poszło nie tak. Jednak teraz czas na to, aby wszystko przeanalizować – zarówno indywidualnie, jak i z trenerem Łukaszem Kruczkiem, a w przyszłym sezonie zapomnieć o słabych występach i z nowym, zdrowym podejściem przystąpić do rywalizacji. Nie pozostaje nam nic innego jak życzyć Maćkowi jak najlepiej i trzymać kciuki za to, by się odbudował i przyniósł kibicom jeszcze wiele radosnych chwil.
Foto: Kacper Kolenda
Źródło: informacja własna