Aktualności

Maciej Kot za kierownicą rajdówki

Skoczkowie narciarscy po zakończonym sezonie, zwykle odwieszają na chwilę narty na kołek i nadrabiają wszelkie zaległości, zarówno te rodzinne, jak i hobbystyczne. Tak też uczynił Maciej Kot, który swą miłość do sportu dzieli pomiędzy skoki i rajdy samochodowe. Już w ten weekend zakopiańczyk spełni swoje marzenie i zasiądzie za sterami samochodu rajdowego podczas IX Memoriału Janusza Kuliga i Mariana Bublewicza w Wieliczce.

Skoczkowie narciarscy po zakończonym sezonie, zwykle odwieszają na chwilę narty na kołek i nadrabiają wszelkie zaległości, zarówno te rodzinne, jak i hobbystyczne. Tak też uczynił Maciej Kot, który swą miłość do sportu dzieli pomiędzy skoki i rajdy samochodowe. Już w ten weekend zakopiańczyk spełni swoje marzenie i zasiądzie za sterami samochodu rajdowego podczas IX Memoriału Janusza Kuliga i Mariana Bublewicza w Wieliczce.

Rajdowe marzenia Kota

W środę oficjalnie zakończył się sezon zimowy dla polskich skoczków narciarskich. Choć był to męczący okres i wielu zawodników myśli tylko o odpoczynku, nasz reprezentant spędza każdą wolną chwilę na przygotowaniach do rajdu, w którym zadebiutuje w roli kierowcy. Już w ten weekend Maciej Kot poprowadzi Mitsubishi Lancera, podczas IX Memoriału Janusza Kuliga i Mariana Bublewicza w Wieliczce. Po prawej stronie skoczka zasiądzie pilot Zbigniew Cieślar.

Jak przyznaje Kot, samochód pożyczył od dobrego znajomego i choć nie jest to jego własne auto, to po kilku amatorskich jazdach zdążył go dobrze poznać.

Czy skoki stały się dla niego mniej ważne? – „Nie. Skoki nadal pozostaną na pierwszym miejscu. A jeśli chodzi o rajdy, to dla mnie taka odskocznia. Uważam, że każdy powinien mieć coś takiego w życiu. Nie można żyć tylko skokami, bo wtedy człowiek by zwariował. Moją pasją są rajdy samochodowe i wyścigi, dlatego po sezonie mogę sobie na coś takiego pozwolić. W sezonie nie zrobiłbym czegoś takiego, bo to na pewno kolidowałoby z moimi treningami. Dlatego teraz postanowiłem spełnić kolejne swoje marzenie” – mówi Maciej Kot.

Drogie hobby

Skoro tenis jest drogim sportem, to co dopiero rajdy samochodowe. Sumy, jakie rządzą tą dyscypliną przyprawiają o zawrót głowy. Czy mimo to, Maciej Kot po zakończeniu kariery zdecyduje się zasiąść za kierownicą na stałe?

– „To jest tylko i wyłącznie hobby. Nawet nie rozważałem takiej opcji, by po skończeniu ze skokami zająć się rajdami. To bardzo droga dyscyplina sportu. Ciężko byłoby znaleźć finanse. Może po zakończeniu kariery rzeczywiście będę częściej startował, ale nie będzie to na pewno mój pomysł na życie” – przyznaje skoczek.

Młody zakopiańczyk już od dłuższego czasu pasjonuje się rajdami. W domu ma swój własny symulator. Jest także po kursach w szkole jazdy Subaru na torze w Kielcach. W maju ubiegłego roku odebrał licencję rajdową.


  • Źródło: eurosport.onet.pl
  • Foto: Kacper Kolenda

O autorze

Aleksandra Bazułka