Aktualności

Opuszczona belka – Warszawa

Właściwie nie ma takiego regionu w Polsce, w którym chociaż małym szczegółem nie zaznaczyłaby się historia skoków narciarskich. Na mapie kraju powstawały obiekty w pogoni za chęcią uprawiania tego sportu, za modą i magią latania. Czym byłaby zatem stolica bez własnej skoczni!? Chociaż minęły lata świetności i Skarpa zniknęła z warszawskiego Mokotowa, pozostał po niej ślad w historii – ślad trudniejszy do wymazania.

Właściwie nie ma takiego regionu w Polsce, w którym chociaż małym szczegółem nie zaznaczyłaby się historia skoków narciarskich. Na mapie kraju powstawały obiekty w pogoni za chęcią uprawiania tego sportu, za modą i magią latania. Czym byłaby zatem stolica bez własnej skoczni!? Chociaż minęły lata świetności i Skarpa zniknęła z warszawskiego Mokotowa, pozostał po niej ślad w historii – ślad trudniejszy do wymazania.

Zbudujmy skocznię!

Z Warszawy daleko jeszcze w góry, do surowego klimatu i cudnych pejzaży. Wydawać by się mogło, że nikt nie myślał tu o przypinaniu nart na nogi i białym szaleństwie, a co dopiero o skokach narciarskich. Skoki na nizinnym terenie i to jeszcze w dużym mieście? A jednak.

Pierwsza skocznia w Warszawie powstała w 1925 roku, czyli niemal równocześnie ze słynnym zakopiańskim obiektem. Znajdowała się ona na Agrykoli, z rekordem 25 metrów w wykonaniu dwunastokrotnego uczestnika akademickich mistrzostw świata i zdobywcy mistrzowskiego tytułu tejże imprezy – Władysława Gąsienicy-Roja.

Obiekt zniknął z mapy stolicy, ale w trzydzieści lat od jego otwarcia, pojawił się nowy projekt. W cieniu dobiegającej końca budowy Pałacu Kultury i Nauki, myślano już o mniejszym, ale równie kreatywnym przedsięwzięciu.

W warszawskiej dzielnicy Mokotów przy ulicy Czerniowieckiej miał powstać nowy obiekt. Budowa ruszyła latem 1955 roku, a jej ukończenie przyspieszał V Światowy Festiwal Młodzieży i Studentów. Krótki termin wymagał szybszej pracy. I tym razem nad ludzkim pośpiechem zaśmiał się diabeł i zakpiła natura. Ambitne plany szybkiej realizacji projektu Jeremiego Strachockiego zniweczyła niestabilna struktura geologiczna podłoża, a także problemy z dostarczeniem materiałów na czas.

Oddanie skoczni do użytku przesunęło się aż do 1959 roku. Nowa atrakcja Warszawy – skocznia o punkcie konstrukcyjnym K38, zyskała sobie przydomek „Skarpa” – od zbocza skarpy wiślanej, na której się opierała. Długość rozbiegu wynosiła 55,5 metra, a wysokość wieży startowej 35 metrów.

Skoki w centrum

Stolica była już świadkiem wielu mniej lub bardziej ważnych wydarzeń. W swych granicach wychowała licznych sportowców, aż w końcu przyszedł czas na pokazanie swojej siły w skokach narciarskich.

Kiedy we wrześniu 1959 roku oddano do użytku warszawską Skarpę, pojawił się pomysł rozegrania inauguracyjnych zawodów. Podczas dwudniowego konkursu, warszawscy kibice dopingowali ówczesną polską kadrę narodową.

Chociaż obiekt był raczej używany do skoków treningowych, stał się świadkiem kilku istotniejszych wydarzeń. To tutaj odbył się Turniej Trzech Skoczni, organizowany wraz z Praga i Budapesztem. Cyklicznie przeprowadzano konkursy o tytuł Mistrza Warszawy, a do sezonu przygotowywała się kadra narodowa. Mokotowski obiekt był miejscem letnich obozów treningowych dla młodych zawodników. W Warszawie skakali między innymi Wojciech Fortuna i Stanisław Pawlusiak. Pierwszy z nich, jako przyszły mistrz olimpijski z Sapporo i tym samym mistrz świata, drugi jako zdobywca mistrzowskiego tytułu z zakopiańskich Mistrzostw Świata w 1962 roku.

Autorem najdalszego skoku na Skarpie był Janusz Duda (48 metrów). Jednak oficjalny rekord obiektu przypisuje się Antoniemu Łaciakowi, który pofrunął na odległość 40,5 metra. Sportowcy skakali tu do 1989 roku.

Zielony śnieg

Warszawski obiekt był projektem o ciekawej konstrukcji i położeniu. Od momentu powstania budził zainteresowanie sympatyków białego szaleństwa w tym bardziej ekstremalnym wydaniu. Skoczek siadając na belce na wysokości 35 metrów, miał wokół siebie tylko powietrze, a przed sobą widok na Warszawę.

Wydawać by się mogło, że na letnie treningi bliżej było w góry, ale to mokotowski obiekt jako pierwszy w Polsce wyłożony został igielitem. Zieloną nawierzchnię sprowadzono z NRD i tym samym Skarpa stała się jedną z dwudziestu skoczni na świecie, która mogła poszczycić się sztuczną powierzchnią.

Początkowo możliwość skakania była tylko w lecie, gdyż zimą śnieg nie spełniał odpowiednich wymogów ze względu na brak siatek podtrzymujących śnieg. Obiekt mógł również pochwalić się trzema trasami rozbiegowymi oraz dodatkowo mocowaną rampą dla początkujących skoczków.

Smutny koniec

Kiedy w latach siedemdziesiątych inne ośrodki treningowe wyłożyły swoje skocznie igielitem, rozpoczął się początek końca warszawskiej Skarpy. W dodatku K38 przestało wystarczać do przeprowadzania owocnych treningów. Skocznia straciła na znaczeniu i po ostatnich zawodach w 1989 roku, obiekt postanowiono zamknąć.

Zły stan techniczny przyczynił się do decyzji o wyburzeniu środkowej części rozbiegu. Opuszczona budowla niszczała i budziła strach. Swym widokiem niczym z horroru przyciągała już tylko fotografów szukających niecodziennego ujęcia. Niedawno rozebrana całkowicie; pozostawiła po sobie już tylko wspomnienia i ślad na kartach historii tego magicznego sportu.

Źródło: skisprungschanzen.com /  onet.pl / informacja własna

Serdecznie dziękujemy za udostępnienie zdjęć.

O autorze

Aleksandra Bazułka