Aktualności

Maciej Kot: „Na pierwszym miejscu jest pomoc dzieciom z hospicjum” (Wideo)

Maciej Kot jest jednym ze skoczków, którzy co roku bardzo chętnie włączają się w pomoc podopiecznym Zachodniopomorskiego Hospicjum dla Dzieci i Dorosłych. W ten weekend 23-latek wziął udział w charytatywnym Meczu Gwiazd w Szczecinie. „Oczywiście, że warto było przejechać pół Polski. Wiadomo, że na pierwszym miejscu jest tutaj pomoc dzieciom z hospicjum”.  

Maciej Kot jest jednym ze skoczków, którzy co roku bardzo chętnie włączają się w pomoc podopiecznym Zachodniopomorskiego Hospicjum dla Dzieci i Dorosłych. W ten weekend 23-latek wziął udział w charytatywnym Meczu Gwiazd w Szczecinie. „Oczywiście, że warto było przejechać pół Polski. Wiadomo, że na pierwszym miejscu jest tutaj pomoc dzieciom z hospicjum”.  

Jak gra się w Azoty Arenie?

„Dużo lepiej niż na starej hali, ale też ciężej, bo obiekt jest większy i nigdy na takim dużym nie grałem. Postrzeganie przestrzenne jest dosyć zaburzone, bo to boisko wydaje się takie małe. I wiadomo, że jak przychodzi 5 tysięcy ludzi, to jednak ten stres jest dużo większy. Można było się do tego przyzwyczaić, a więcej ludzi może przyjść, jest lepsza zabawa, także robi to wszystko wrażenie”.

Czy była trema?

„Miałem tremę, ale bycie profesjonalnym sportowcem, który kiedyś współpracował z psychologiem przez 6 lat, do czegoś zobowiązuje i trzeba sobie z tym stresem radzić. Była jakaś trema, ale szybko nastąpiła koncentracja na czym innym, nie na tych ludziach i już później był luz i fajna zabawa”.

W Szczecinie lubią skoki?

„Często jest tak, że ludzie którzy mają do gór daleko, bardzo lubią ten sport. Mamy bardzo wielu kibiców znad morza. Kiedy byłem tu pierwszy raz, myślałem, że będzie nierozpoznawalni oraz, że to siatkarze będą tu pierwszoplanowymi postaciami. Nagle okazało się, że jesteśmy właściwie na równi z nimi. Jesteśmy tu lubiani i rozpoznawani, także jest to bardzo miłe. Mimo tego, że nie ma tu gór, nie ma skoczni, to skoki narciarskie są obecne”.

Pomoc dzieciom i spotkanie z kibicami

„Oczywiście, że warto było przejechać pół Polski. Wiadomo, że na pierwszym miejscu jest tutaj pomoc dzieciom z hospicjum, dopiero na drugim jest spotkanie z tymi ludźmi, z którymi nie możemy się spotkać przez cały rok, bo nie każdy ma możliwość przyjechać do Zakopanego i większość ludzi ogląda pewnie skoki w telewizji. Raz do roku przyjeżdżamy tutaj, żeby po meczu spotkać się z nimi, zrobić zdjęcie, dać autograf, a oprócz tego spotykamy się w gronie znajomych z boiska, bo poznajemy się w Szczecinie z siatkarkami, siatkarzami i jest to dla nas fajne spotkanie. Możliwość gry na takiej hali z zawodowymi siatkarzami jest wielkim przeżyciem i wielką radością”.

Korespondencja ze Szczecina, Karolina Koster i Kacper Kolenda

Foto: Kacper Kolenda

Źródło: informacja włana

O autorze

Przemysław Krawiec