Aktualności

Opuszczona belka – Szklarska Poręba

Powracamy na Dolny Śląsk, aby odkryć historie kolejnych skoczni narciarskich i ocalić je od zapomnienia. Tym razem zatrzymujemy się w krainie Ducha Gór – Szklarskiej Porębie. To tam przed laty istniały aż trzy obiekty przeznaczone do uprawiania skoków narciarskich.

Powracamy na Dolny Śląsk, aby odkryć historie kolejnych skoczni narciarskich i ocalić je od zapomnienia. Tym razem zatrzymujemy się w krainie Ducha Gór – Szklarskiej Porębie. To tam przed laty istniały aż trzy obiekty przeznaczone do uprawiania skoków narciarskich.

Szklane góry

Zanim odkryto turystyczne walory miejscowości, działały tu głównie huty szkła. Kierunek rozwoju Szklarskiej Poręby przypomina, więc nieco Zakopane. Najpierw degradacja i wycinka lasów, potem dostrzeżenie piękna. Przynajmniej nazwa miejscowości nawiązuje do jej pierwotnego charakteru, a nie jak w przypadku stolicy Tatr, do legendy. To nie zmienia jednak faktu, że Szklarska nie jest dziś wcale kojarzona ze skokami narciarskimi. Czyżby Zakopane wydarło jej ten zaszczyt?

W XIX wieku wszystko się zmieniło. Zaczął się rozwój turystyki, wybudowano linię kolejową, zaczęli przybywać artyści. Potem odkryto piękno gór i zarażono się narciarstwem. Do wybuchu II wojny światowej powstały tu aż trzy skocznie. Dlaczego nikt dziś o nich nie pamięta?

Hala Szrenicka

Stało się! W Szklarskiej Porębie zarazili się lataniem z dwiema deskami przy butach. Początkowo skakano z dachu schroniska, jednak w 1905 roku wybudowano pierwszą skocznię na Hali Szrenickiej. Jak czytamy w źródłach historycznych, inicjatorem jej powstania był założony pięć lat wcześniej Schneeschuh Club „Windsbraut”. Był to pierwszy klub narciarski na Dolnym Śląsku.

To tutaj 5 stycznia 1907 roku odbyły się zawody o mistrzostwo Niemiec w skokach narciarskich. Obiekt na Hali Szrenickiej był prawdopodobnie pierwszym tego typu w Karkonoszach. Punkt K wynosił 25 metrów.

Niech żyją narty

W myśl ciągłego rozwoju narciarstwa i zawołania klubu Windsbraut – „Ski heil!”, już wkrótce powstała kolejna skocznia poniżej Wodospadu Kamieńczyk. Została wybudowana przy dużym udziale Franza Adolpha. W przeciwieństwie do skoczni przy Hali Szrenickiej, nowy obiekt posiadał murowany rozbieg. Punkt K został ulokowany na 32. metrze.

Skocznia ta w 1924 roku została przebudowana i choć była uważana za największą w Karkonoszach, nie wystarczyła ówczesnym potrzebom.

Duża skocznia

Przyszła pora na budowę obiektu z prawdziwego zdarzenia. W 1930 roku przystąpiono do realizacji projektu. Zaangażowała się nie tylko władza Szklarskiej Poręby, ale także liczne towarzystwa sportowe.

W pierwszej fazie, skupiono się na robotach ziemnych. Nie obyło się bez ładunków wybuchowych, których użyto aż 300 kilogramów. W końcu przyszedł czas na wzniesienie wieży startowej, rozbiegu oraz niezbędnych podczas zawodów trybun. W drugiej fazie podjęto się wykonania trzech podestów startowych. Skocznia osiągnęła punkt konstrukcyjny K 60, a zawody mogły być oglądane przez 2 tysiące widzów zasiadających na trybunach. Cały obiekt był jednak w stanie pomieścić około 15 tysięcy kibiców.

Pomyślano o wszystkim. Na skocznię wybudowano drogę, powstał również mały parking. W sprawozdaniach czytamy: „skocznia to koszt rzędu 50 tysięcy marek, z czego 80% to wynagrodzenie pracowników, a 20% koszty materiałowe.”

Pierwsze skoki na dużej skoczni oddano w sezonie 1930/1931. Inaugurujące zawody przypadły natomiast na rok 1932. Rywalizowano wtedy w kombinacji norweskiej, a rekord obiektu wyniósł 53,5 metra. W 1936 roku odbyły się tutaj eliminacje do niemieckiej kadry olimpijskiej. Co ciekawe, Szklarska Poręba całkiem poważnie myślała o organizacji zimowych igrzysk olimpijskich. Nic dziwnego. Narciarstwo, skoki, trasy biegowe, saneczkarstwo. To wszystko znajdowało się właśnie tutaj. Planowano również budowę stadionu łyżwiarskiego.

Skocznia Himmelsgrund przeszła wkrótce modernizację. Doprowadzono linie telefoniczną i podwyższono wieżę startową. Kolejne remonty przypadły na 1942 i 1956 rok. Ostatnia przebudowa była już jednak przeprowadzana na przemianowanym obiekcie w Owczych Skałach. To tutaj skakali Stanisław Marusarz i Wojciech Fortuna. Odbywały się także mistrzostwa Polski. Szkoda, że Małyszowi nie było dane zobaczyć karkonoskiego obiektu.

Śmierć karkonoskim skoczniom 

Niestety, tak bogata infrastruktura sportowa Szklarskiej Poręby nie dotrwała do naszych czasów. Trudno dziś znaleźć jakikolwiek ślad po dwóch pierwszych z wyżej wymienionych obiektów.

Do skoczni w Owczych Skałach, do tak chwalonego i powszechnie cenionego obiektu, dorwał się nowy zarządca – Jeleniogórski Ośrodek Sportu i Rekreacji. Skocznia nie była dostatecznie konserwowana. W dodatku wieżę startową naruszyła wichura i została ona rozebrana w latach siedemdziesiątych.

Nic dziwnego, że Szklarska Poręba nie jest dziś kojarzona ze skokami narciarskimi. Z trzech skoczni nie ostała się ani jedna. Wątpliwe jest działanie Ducha Gór. To raczej ludzie zapomnieli o dorobku przodków. Oby kiedyś nikt nie zapomniał o Polanie Jakuszyckiej!


  • Źródło: „Sudety” – przewodnik wyd. Pascal, e-szklarska.com, szklarskaporeba.pl
  • Za zdjęcia dziękujemy Panu Grzegorzowi Płuciennikowi, redaktorowi naczelnemu dolny-slask.org.pl

O autorze

Aleksandra Bazułka