Kamil Stoch w Zakopanem powrócił do dobrego skakania. Lider naszej kadry był silnym ogniwem w konkursie drużynowym, a indywidualnie uplasował się w czołowej dziesiątce. „8. miejsce przyjmuję jako nagrodę za pracę, którą wykonałem przez ostatnie półtora tygodnia. Wiem, że teraz będzie łatwiej” – mówi reprezentant Polski.
Udane, ale trudne chwile
Podopieczny Łukasza Kruczka jest zadowolony ze skoków na Wielkiej Krokwi. „Cały weekend był bardzo trudny ze względu na to, że miałem w podświadomości jakie oczekiwania są względem Zakopanego. Musiałem spiąć się na wyżyny swoich umiejętności – bardziej mentalnych niż fizycznych, żeby odnaleźć w sobie siłę, którą miałem jeszcze w zeszłym roku i zrobić co do mnie należy” – przyznaje po konkursie Stoch.
Jest dobrze, ale może być lepiej
Mimo dobrych skoków ambicje są większe. „Jesteśmy sportowcami i dopóki nie wygrywa się zawodów będzie niedosyt” – stwierdza dwukrotny mistrz olimpijski.
Kierunek obrany
Stoch wie, że jest na dobrych torach. „Wsiedliśmy do odpowiedniego pociągu jadącego w dobrym kierunku” – dodaje z uśmiechem na twarzy.
Drobna kontuzja mistrza
Okazuje się, że podczas rywalizacji w Zakopanem 28-latek skakał z drobną kontuzją. „Wczoraj naciągnąłem torebkę stawową w lewej kostce i może odrobinę mi to gdzieś dokucza, ale nie chcę się tym bronić. To nie przeszkadzało mi w skokach. Mamy szczęście, że but skokowy jest skonstruowany jako swego rodzaju stabilizator i to też osłania”.
Kibice ponieśli
Atmosfera pod skocznią im. Stanisława Marusarza jak zawsze była wyśmienita, a kibice stworzyli wspaniałą biało-czerwoną krainę czarów. „Magia Zakopanego działa. 23 tysiące gardeł to siła, którą trzeba wykorzystać. Cieszę się, ze potrafiliśmy to wykorzystać”.
Daleka podróż
Kolejnym przystankiem Pucharu Świata jest japońskie Sapporo. „Ja tam jadę na pewno. A przynajmniej tak mi się wydaje, że zostały kupione bilety” – stwierdził z przymrużeniem oka zawodnik klubu KS Eve-nement Zakopane.
- Źródło: informacja własna
- Korespondencja z Zakopanego: Katarzyna Służewska i Przemysław Krawiec
- Foto: Przemysław Krawiec