Aktualności

Skocznie miejscem do biegania. Czy ma to sens?

4 czerwca na skoczni w Wiśle-Malince po raz pierwszy odbyły się dość nietypowe, jak na miejsce rozgrywania, zawody. Ochotnicy startujący w Barbarian Hill mogli sprawdzić swoją kondycję, podbiegając na sam szczyt obiektu. Podobne imprezy zorganizowano już m.in. w Harrachovie, Planicy, Bad Mitterndorf, Ałmatach, Czajkowskim czy Karpaczu. Jak można ocenić pierwsze takie wydarzenie w rodzinnym mieście Adama Małysza?

Sport dla odważnych

Start na tzw. ,,linii bezpiecznego lądowania”, bieg po igielicie przy wsparciu siatek oraz wspinaczka po rozbiegu. Brzmi łatwo? Tak się tylko wydaje. W rzeczywistości Barbarian Hill to walka ze sobą i swoim organizmem. Zawodnicy ruszając z linii startu zdawali sobie sprawę, że dotarcie na szczyt będzie się wiązało z bólem i pokonaniem własnych słabości. Jednak żaden z nich nie kalkulował, tylko dawał z siebie wszystko.

Zwycięzca rywalizacji wśród mężczyzn po swoim pierwszym eliminacyjnym biegu leżał niesamowicie zmęczony na betonie i nie mógł się podnieść. Ostatecznie potrafił się zmobilizować i wygrać ponownie w finale! Siła charakteru? Ambicje? Na pewno każda z tych rzeczy pozwoliła mu tego dokonać. Jednak niezależnie od zajętego miejsca każdy z uczestników może czuć się zwycięzcą, gdyż potrzeba dużej odwagi, żeby zdecydować się na wzięcie udziału w takim morderczym wyścigu.

Barbarian-Hill33-2

Specjalny podest umożliwiający zawodnikom dostanie się na ostatni etap trasy, czyli schodki wzdłuż torów najazdowych

Przyjemne z pożytecznym

Organizowanie tego typu imprez sportowych to nie tylko kolejna okazja dla kibiców do odwiedzenia skoczni narciarskiej, ale także szansa dla jej właścicieli na zarobienie dodatkowych pieniędzy. Jest to także dodatkowa reklama dla samej skoczni i miejscowości w której się znajduje. Jeśli kogoś nudzą zwykłe konkursy skoków narciarskich, to może zaprzyjaźni się ze skocznią, właśnie dzięki taki podbiegom.

Na skoczniach narciarskich możemy oglądać przede wszystkim krajowe lub międzynarodowe konkursy skoków. Tym razem obiekt w Wiśle został wykorzystany do czegoś innego. I dobrze! W końcu warto wprowadzać nowości, które z czasem mogą zamienić się w tradycję. Międzysezonowa przerwa jest doskonałą okazją do takich eksperymentów. A argumenty o niszczeniu igielitu? Nie przesadzajmy. W końcu narty skoczków narciarskich lądujących z prędkością kilkudziesięciu kilometrów na godzinę, nie traktują go delikatniej niż jeden dzień w roku buty kilkudziesięciu osób.

Była to pierwsza i oby nie ostatnia edycja Barbarian Hill w Wiśle. Choć wiadomo z czym łączy się decyzja o próbie zdobycia szczytu skoczni narciarskiej, to jednak chyba nikt nie żałuje startu w zawodach. Kolejne edycje mogą pozwolić następnym śmiałkom zmierzyć się z 250-metrowym podbiegiem, na końcu którego czeka nagroda w postaci ogromnej satysfakcji i podziwu ze strony innych.


  • Źródło: informacja własna
  • Foto: Justyna Gorzkowska

O autorze

Justyna Gorzkowska