Aktualności

Opuszczona belka – Dolina Jaworzynka

Nie ma w Polsce drugiego takiego miejsca, z którym bardziej kojarzyłoby się narciarstwo, a co za tym idzie skoki narciarskie, jak Tatry. Region, który od dawna przyciągał miłośników sportu, raz a porządnie oczarował pionierów narciarstwa i stał się ziemią, o której powstała gruba księga historii białego szaleństwa. Przeczytajcie o poprzedniczce Wielkiej Krokwi – skoczni w Dolinie Jaworzynki!

Gdzieś w Tatrach

Po górach wędruje się z jakiegoś powodu, który każdy piechur ma wypisany w swoim sercu. Najważniejsze, to zejść z nich z nowym bagażem. Można iść też bez celu, patrzeć, ale nie widzieć, czyli najgorsze co możemy uczynić w czasie wyprawy. Zdarzyło Ci się kiedyś Drogi Czytelniku być w pięknym miejscu, a nic o nim nie wiedzieć, nie zdawać sobie nawet sprawy po co tam się jest? Pewnie tak, bo Tatry to nie tylko skały, polany i szczyty, ale również historia. Taka, która zainteresuje również fana skoków narciarskich.

Odkrywając z plecakiem kolejne zakątki malowniczych Tatr, wyruszamy żółtym szlakiem z Kuźnic do Doliny Jaworzynki. Stąd roztaczają się piękne widoki Kopę Magury i Jaworzyńską Czubę. Tędy po większych opadach przepływa potok Jaworzynka. Ale co najbardziej zaciekawiające, w dawniej dolina nie tylko była miejscem wypasu owiec oraz prac górniczych, ale i sportowej rywalizacji. Skocznia narciarska, która wznosiła się tutaj w ubiegłym stuleciu, była obiektem wielce istotnym w dziejach polskich skoków narciarskich.

Wielka odskocznia”

Zanim powzięto decyzję o budowie nowej skoczni narciarskiej, wcześniej w Zakopanem skakano już na Antałówce i Kalatówkach. Ciągły rozwój dyscypliny oraz chęć oddawania dalszych skoków, przyczynił się do myśli o zaprojektowaniu obiektu, który byłby kolejnym krokiem naprzód – dawał możliwość nie tylko organizowania zawodów, ale również oddawania skoków treningowych, czyli doskonalenia kadry zawodniczej.

Pomysł na budowę „wielkiej odskoczni” wygłosił na posiedzeniu klubu SN TT (Sekcja Narciarska Towarzystwa Tatrzańskiego) Władysław Ziętkiewicz – wojskowy, taternik, narciarz. Wskazał on na dogodność stoku, niewielką odległość od Kuźnic, a także na możliwość zamknięcia dostępu na czas zawodów.

Teren pod budowę skoczni udostępnił Hrabia Uznański, a co więcej ofiarował niezbędne do jej budowy drewno. Samym projektem zajął się zaś Aleksander Schiele, który dodatkowo podjął się nadzoru budowy.

Dzień otwarcia przypadł na sam koniec zimy 1921 roku – 8 marca. Tego samego roku rozegrano tu II Związkowe Zawody o Mistrzostwo Polski, w których zwyciężył Andrzej Krzeptowski I.

Według zapisków, długość rozbiegu skoczni wynosiła 48 metrów, a skocznia była typu powietrznego, czyli sprawiała, że zawodnik po wybiciu zostawał wysoko wyrzucany. Między innymi dlatego nie była ona ulubionym obiektem dla licznych zawodników tym bardziej, że skoczek lądował w prawie pionowej pozycji. Musiały zatem nastąpić zmiany!

Milion – nowa jakość

Dokonano kilka przeróbek i w końcu to tam przekroczona została granica 30 metrów. Aleksander Rozmus już wcześniej pobijał rekordy w długości skoku na skoczni w Jaworzynce. W 1923 roku skoczył 30,5 metra, co było tym samym nowym rekordem Polski.

Na odnowionym obiekcie między innymi podwyższono pomost i zniesiono garb na zeskoku. Dodatkowo zdecydowano się na budowę mniejszej skoczni przy wejściu do Doliny. Na poprawę jakości budowli, wydano aż milion marek.

Pomimo nadwyrężenia budżetu, z pewnością opłacało się uczynić taki krok. Skoki stawały się coraz bardziej popularne, a zawody w urokliwym zakątku Tatr zostały włączone do kalendarza imprez w Zakopanem.

W 1924 roku odbył się tutaj wielki konkurs skoków. Zawody w kategorii seniorów I klasy, wygrał Henryk Mückenbrunn, (znakomity narciarz, siedmiokrotny mistrz Polski w narciarstwie, zwycięzca I Związkowych Mistrzostw Polski na Antałówce, rekordzista w długości skoku w Jaworzynce i na Wielkiej Krokwi, jeden z przedstawicieli licznej w dwudziestoleciu mniejszości żydowskiej w Zakopanem), skacząc na odległość 24,5 metra.

Rok później skakano tu podczas Mistrzostw Zakopanego. Wówczas pierwsze miejsce również wywalczył Mückenbrunn.

Skocznia była miejscem rozpoczynania swej kariery dla wielu późniejszych zawodników. W 1924 roku trenowano tu przed Tygodniem Sportów Zimowych w Chamonix, czyli pierwszą edycją zimowych igrzysk olimpijskich.

Wielkość ma znaczenie

Chciano skakać coraz to dalej i dalej, osiągać mistrzostwo, zdobywać trofea. Zakopane potrzebowało skoczni z prawdziwego zdarzenia, na miarę światowego poziomu. Karol Stryjeński chwycił w dłoń ołówek, rozpoczęła się zbiórka pieniędzy, aby w 1925 roku otworzyć nową matkę polskich skoków i ich symbol po dzień dzisiejszy – Wielką Krokiew.

Czy skoki w Dolinie Jaworzynki odeszły w niepamięć? Ostanie Mistrzostwa PZN na starej skoczni, odbyły się w 1926 roku. Obiekt przestał budzić zainteresowanie zawodników i organizatorów. Padał też ofiarą kradzieży drewna, a naprawy stały się kłopotem głównie finansowym. W 1930 roku nastał kres skoczni i podjęto decyzję o jej rozbiórce.

Ślad – tak ważny dla rozwoju tej dyscypliny w naszym kraju – niemal przepadł. Nie ma już go ani w tym miejscu, a często nawet w głowach ludzi nieodpuszczających ani jednej transmisji z zawodów skoków narciarskich. Czasami warto zajrzeć wstecz, do historii sportu, aby zdać sobie sprawę, jak wiele ważnego działo się tam, gdzie dzisiaj już tylko pustka. Zakopane – mała ojczyzna, w której narodziła się miłość do nart.


  • Źródła: Sport w Zakopanem w okresie dwudziestolecia międzywojennego;  Maciej Baraniak „Kubów”; Wyd. Novae Res / Z-ne.pl / informacja własna

O autorze

Aleksandra Bazułka