Aktualności

Krzysztof Wysocki dla Skoki24.pl: „Sytuacja w skokach narciarskich na Podkarpaciu nie wygląda zbyt dobrze”

Wielu kibiców skoków narciarskich łączy swoją ulubioną dyscyplinę z Tatrami i Beskidami. Jednak to nie jedyne polskie miejsca, w których uprawia się ten sport. Skoki narciarskie stają się coraz bardziej popularne również na Podkarpaciu. W związku z tym postanowiliśmy porozmawiać z członkiem tamtejszego klubu ZKN Sokó – Krzysztofem Wysockim. Opowiedział nam on o początkach swojej kariery, marzeniach, a także o sytuacji w skokach w południowo-wschodniej Polsce.

Natalia Kicka, Skoki24.pl: Cześć, to co zaczynamy?

Krzysztof Wysocki: Oczywiście.

NK: Zacznijmy zatem od początku. Powiedz skąd pomysł by zacząć uprawiać tak niezbyt rozpowszechnioną na Podkarpaciu dyscyplinę jaką są skoki narciarskie?

KW: Pomysł by zacząć swoja przygodę ze skokami narciarskimi zrodził się, gdy byłem jeszcze małym chłopcem, który dzielnie śledził wydarzenia ze świata skoków. Od zawsze inspirował mnie Adam Małysz, na którego patrzyłem z wielkim podziwem. I to właśnie dzięki niemu zacząłem marzyć o tym by zacząć  swoja niezwykłą przygodę z nartami.

NK: Pamiętasz może swój pierwszy skok? Jeśli tak, to czy mógłbyś podzielić się swoimi odczuciami?

KW: Swoje pierwsze kroki na nartach postawiłem 8 lat temu w swojej rodzinnej miejscowości jaką jest Bachlawa, mała wioska położona w Bieszczadach. Razem z kolegą Marcinem Jaworskim wybraliśmy się, żeby zbudować swoją pierwszą, własną skocznię ze śniegu. Gdy było już wszystko gotowe nadszedł czas na pierwszy skok w życiu. Pamiętam do dziś jaki byłem wystraszony i jaki lęk czułem, nogi miałem jak z galarety (śmiech). Ale udało się, z wielką odwagą pojechałem, zakończyło się oczywiście glebą (śmiech). Wiele razy upadałem, ale nigdy się nie poddawałem.

NK: Traktujesz skoki jako hobby, czy jednak chciałbyś związać swoją przyszłość z tym sportem?

KW: Skoki narciarskie traktuję raczej jako pasję. Oczywiście bardzo chciałbym wiązać z tym przyszłość, ale tutaj na Podkarpaciu było by z tym ciężko. Brak sponsorów oraz nagłośnienia o tym, że tu na Podkarpaciu też skaczą.

NK: Wspominałeś, że Twoim idolem jest Adam Małysz. Masz może jeszcze jakiś swoich mistrzów wśród skoczków? Za co ich podziwiasz?

KW: Oczywiście, że tak. Mam ich wielu, m.in. Kamila Stocha czy Noriakiego Kasai. Bardzo podziwiam japońskiego weterana, który pokazuje i udowadnia, że mimo wieku można robić to, co się kocha i spełniać marzenia.

NK: Poza skokami chodzisz także do szkoły. Jak to jest łączyć role skoczka z obowiązkami ucznia?

KW: Tak, jestem jeszcze uczniem Zespołu Szkół Gastronomiczno-Hotelarskich w Iwoniczu Zdroju. Łączenie obu ról na raz jest trochę ciężkie, bo zaraz po szkole jest tylko chwila odpoczynku i trzeba się wybierać na trening, po którym nie ma się już siły na naukę.

NK: Każdy z nas ma jakieś marzenia. Czy mógłbyś podzielić się z nami swoimi największymi sportowymi aspiracjami?

KW: Moim największym marzeniem sportowym, może nierealnym, jest to, żeby zostać mistrzem świata w skokach. Dziś jest to już niemożliwe bym tak daleko zaszedł, ale zrobię wszystko by mój syn, którego jeszcze nie mam, dokończył to co ja zacząłem. By to jemu udało się zdobyć tak zacne osiągnięcie.

NK: Nie miałeś kiedyś myśli by wyprowadzić się z Podkarpacia i zająć się skokami bardziej profesjonalnie. A może myślałeś o zakończeniu kariery?

KW: Myśli może i były, ale na myślach się zakończyło. Powodem nieudanych planów były sprawy finansowe, oraz problemy zdrowotne, które nieraz doprowadziły mnie do myśli o zakończeniu tego wszystkiego. Mimo tego  nigdy się nie poddałem.

NK: Jak podsumujesz sezon letni w swoim wykonaniu?

KW: Letni sezon wyglądał tak jak pogoda – był zmienny. Zdarzały się świetne momenty, ale nie brakowało także tych paskudnych spowodowanych problemami zdrowotnymi.

NK: Porozmawiajmy teraz o skokach na Podkarpaciu i Twoim stosunkowo młodym klubie narciarskim ZKN Sokół. Ilu Was jest? 

KW: W naszym jedynym klubie działającym na Podkarpaciu ZKN Sokół trenuje łącznie 10 osób, w tym dwie zawodniczki.

NK: Skoki narciarskie nieodłącznie kojarzą się z Beskidami i Tatrami. Rzadko kibicom przychodzą na myśl takie regiony jak Bieszczady. Opowiedz jak aktualnie wygląda sytuacja w skokach w południowo- wschodniej Polsce.

KW: Sytuacja w skokach narciarskich na Podkarpaciu nie wygląda zbyt dobrze. Przede wszystkim brakuje zainteresowania wśród dzieci i młodzieży. Pojawiają się także problemy z finansowaniem i promowaniem skoków u nas.

NK: Aktualnie skaczecie z nowym trenerem. Czy mógłbyś zdradzić o kim mowa, a także jak obecnie wyglądają wasze treningi?

KW: Tak, od niedawna rolę nowego trenera przejął młody Paweł Szafran, który w nowoczesnym stylu rozpoczyna swoje rządy w naszym klubie. Trener jest bardzo wymagający, treningi są wyczerpujące. Najpierw wykonujemy ćwiczenia sprawnościowe, następnie podskoki, a dopiero potem mamy wejście na skocznię.

NK: W jaki sposób próbujecie zachęcić dzieciaki do skoków?

KW: My jako zawodnicy nie możemy zbytnio sami dużo zrobić, ale staramy się poprzez stronę w internecie czy Facebooka. Zeszłego czasu pojawił się też artykuł o naborze do klubu, ale nikt się nie zgłosił. Młodzi w obecnych czasach wolą grać przed komputerem niż aktywnie spędzać czas. W obecnej chwili mamy kilka pomysłów do zachęcenia dzieci, ale nie mamy czasu i odpowiedniej ilości osób na ich zrealizowanie.

NK: Kiedy pomyślimy o skokach w południowo- wschodniej części naszego kraju automatycznie w naszych głowach pojawia się Zagórz. Czy poza tą miejscowością są jakieś inne miejsca, w których tematyka skoków nie jest obca, a także są warunki do ćwiczeń?

KW: Faktycznie wszyscy myślą, że tylko Zagórz z tego słynie, ale kiedyś na Podkarpaciu istniało wiele obiektów do uprawiania tej dyscypliny, między innymi był to Iwonicz Zdrój czy Dukla. Dziś te obiekty nie nadają się do treningów, bo po prostu nie funkcjonują, są w stanie ruiny. Pozostaje nam tylko Zagórz.

NK: Czy razem z Waszym klubem ZKN Sokół utrzymujecie jakieś kontakty z klubami w innych częściach Polski lub kadrami narodowymi?

KW: Nasz klub staje się coraz bardziej popularny wśród klubów z Podhala. Kluby te chętnie nas odwiedzają podczas różnego rodzaju zawodów w Zagórzu.  Kadra narodowa jest mile zaskoczona, że na mamy klub i tak fajne obiekty.

NK: Opowiedziałeś mi także, że na jeden z Waszych treningów przybył Dawid Kubacki oraz sam Kamil Stoch wraz ze swoim klubem. Dostałeś od nich jakieś cenne rady dotyczące Twoich skoków?

KW: Podczas przygotowań do Letniego Pucharu Bieszczadów mile zaskoczyli nas swoją obecnością Kamil i Dawid. Razem ze swoim klubem podopieczni Evenementu byli u nas tydzień czasu na wypoczynku, oraz obserwacji sytuacji na skoczni podczas treningu. Oczywiście dostaliśmy parę dobrych rad z czego jesteśmy dumni.

NK: Mieliście możliwość by podpatrzeć jak ćwiczy nasz skoczek z Zębu i młodzi adepci skoków z Zakopanego?

KW: Niestety nie mieliśmy okazji do tego by zobaczyć Kamila w akcji, z powodu tego, że u nas są za małe skocznie. Świetnie rodzili sobie młodzi adepci z Zakopanego. Osobiście miałem okazję widzieć Kamila w akcji na treningu i zawodach. Następnym razem widzimy się w Zakopanem na Pucharze Świata.

NK: Najpopularniejszym skoczkiem z Podkarpacia wciąż pozostaje Adam Ruda. W swojej karierze sięgnął po tytuł wicemistrza Polski. Jest on w jakimś stopniu dla Ciebie autorytetem, a może czasami wpadnie do Was na trening?

KW: Adam Ruda aktualnie nie skacze już na nartach, niestety bardzo nam szkoda. Oczywiście jest dla mnie autorytetem, ale niestety Adama nie było ani razu na naszym treningu.

NK: 22 maja odbył się bój o Puchar Burmistrza w Zagórzu, zaś w drugiej połowie sierpnia odbył się Letni Puchar Bieszczadów. Jak podsumujesz te konkursy?

KW: Niestety 22 maja nie wystartowałem w zawodach o Puchar Burmistrza miasta Zagórz z powodów zdrowotnych. Swój występ w Letnim Pucharze Bieszczadów określam jako dobry, mimo że akurat miałem wtedy dwumiesięczną przerwę przed zawodami.

NK: I na zakończenie jakie cele stawiasz sobie na nadchodzący sezon?

KW: Chciałbym zrobić to, czego nie udało mi się zrealizować w tym sezonie. I jeszcze raz praca, praca, praca.

NK: Bardzo Ci dziękuje za rozmowę.

KW: Dziękuję.


  • Źródło: informacja własna
  • Rozmawiała: Natalia Kicka
  • Foto: archiwum prywatne Krzysztofa Wysockiego

O autorze

Natalia Kicka