Aktualności

Aleksander Zniszczoł: „Muszę sobie wszystko poukładać w głowie”

Aleksander Zniszczoł jeździł na zawody Pucharu Świata od początku sezonu 2016/2017. W siedmiu konkursach, w których wystąpił zdobył dziewięć punktów – wszystkie w Lillehammer. Po Pucharze Świata w Engelbergu, Stefan Horngacher zdecydował, że podczas Turnieju Czterech Skoczni w kadrze zastąpi go Jan Ziobro.

Nieudany weekend w Engelbergu, przesądził o tym, że Aleksander Zniszczoł nie pojechał na niemiecko-austriacki turniej. Jaka była jego reakcja? – Była złość i był żal, że jednak nie pojechałem na ten turniej i troszkę mnie to zdołowało, ale podchodzę do tego tak, że jest to nauka. Jestem młody i muszę się uzbroić w cierpliwość. – mówił po kwalifikacjach. – Może to był dobry ruch, żeby nie jechać na ten turniej, bo są to jednak ciężkie zawody, a moja dyspozycja wymaga jeszcze doszlifowania

W ostatnim czasie dosyć głośno zrobiło się o wyraźnej różnicy pomiędzy poziomem jaki prezentuje kadra A i kadra B. Zniszczoł jest zawodnikiem, który miał okazję trenować zarówno pod okiem Stefana Horngachera, jak i Roberta Matei, który zajmuje się naszą drugą kadrą, dlatego wypowiedział się na temat różnicy pomiędzy treningami. – Myślę, że to są takie niuanse, które są bardzo ważne. Mamy ten sam cykl co kadra A. Robimy taki sam trening, to nie jest nic innego. No ale tak jak mówię, to są niuanse i może trochę większy profesjonalizm.

Aleksander Zniszczoł sprawiał wrażenie zawodnika, którego forma cały czas pnie się w górę. Zwłaszcza podczas weekendu w Lillehammer wszystko wyglądało obiecująco. Jak zawodnik ocenia swoją dyspozycję po krótkiej przerwie od rywalizacji w Pucharze Świata?

Zrobiłem mały krok do tyłu, ale to głównie w głowie siedzi. – przyznał Zniszczoł. – Nie pojechałem na turniej i musiałem wrócić po raz kolejny do tego nieszczęsnego Engelbergu. Tam złapałem takiego psychicznego doła i teraz muszę sobie wszystko poukładać w głowie. Ze skoku na skok widać, że pewność i wiara w siebie rośnie, bo tego mi cały czas brakuje.

Skocznia w Wiśle to skocznia, którą Zniszczoł bardzo dobrze zna, ale jak sam przyznał, podczas treningów i kwalifikacji nie czuł się na niej jak w domu. – Bardzo dziwnie mi się skakało. Ostatni trening tutaj mieliśmy przed Pucharem Świata w Engelbergu i skakało mi się super, a teraz czuję się jakbym był na innej skoczni. Myślę, że tą różnicę robi światło, no i atmosfera, bo dawno nie było tak głośno.

Młody zawodnik podchodzi do sobotniego konkursu z lekkim dystansem i nie stawia sobie wygórowanych celów. Na pytanie o wynik, który by go zadowolił odpowiedział krótko. – Myślę, że punkty mnie zadowolą.

Na zakończenie, Aleksander Zniszczoł określił problemy, z którymi zmaga się podczas swoich skoków i które nie pozwalają mu na oddawanie skoków na takim poziomie, na jakim chciałby je oddawać. – Mam problemy w locie. Moje narty nie są stabilne, sylwetka nie jest stabilna i ten lot jest taki wymęczony.


  • Źródło: informacja własna
  • Korespondencja z Wisły: Justyna Gorzkowska
  • Foto: Katarzyna Służewska

O autorze

Paulina Dziembała