Aktualności

Maciej Kot: „To był dla mnie taki treningowy dzień”

Mimo miejsca w czołowej dziesiątce Pucharu Świata, Maciej Kot nie zrezygnował ze skoku w kwalifikacjach do pierwszego konkursu indywidualnego w Wiśle. W seriach treningowych reprezentant Polski dwukrotnie uzyskał 121,5 metra, a w trzecim skoku poszybował na odległość 130,5 metra. Jak swoje przygotowanie do zmagań, jak również dzisiejszą postawę, ocenia sam zawodnik? 

Rezultaty w treningach i kwalifikacjach

Maciej Kot dzień kwalifikacji zdecydowanie może zaliczyć do udanych. W trakcie dwóch oficjalnych treningów zajął odpowiednio 10. i 15. miejsce, a w trakcie kwalifikacji popisał się rezultatem 130,5 metra. Jak minione godziny skomentuje sam zawodnik?

To był dla mnie taki treningowy dzień, powrót do skakania, pierwsze skoki od Bischofshofen. Skoki udane, dobre, bardzo porównywalne, całkowicie udane.

Nie jest tajemnicą, że po ostatnich zmaganiach z cyklu Turnieju Czterech Skoczni w austriackim Bischofshofen polscy skoczkowie zasłużyli na odpoczynek, z którego z resztą nie zrezygnowali. – No tak, myślę, że ten odpoczynek był wszystkim potrzebny. – komentuje Kot. – Weekend wykorzystaliśmy na rekreację, był zupełnie wolny od treningów i od poniedziałku na siłownię, na salę, żeby znowu się podbudować. Skakać w sumie nie potrzebowaliśmy, więc postawiliśmy na przygotowanie, które także jest bardzo ważne.

Spekulacje po Turnieju

Zaraz po finałowych zmaganiach w Bischofshofen w mediach nie cichły spekulacje dotyczące skoku Daniela Andre Tande oraz pomiaru odległości. Istniały opinie, że gdyby ten pomiar został wykonany inaczej, to Maciej Kot znalazłby się na trzecim stopniu podium 65. Turnieju Czterech Skoczni. Jak te spekulacje komentuje sam zawodnik? – Zupełnie się tym nie interesuję. Chcę wskoczyć na podium dzięki własnym, dobrym skokom, a nie przez to, że ktoś miał pecha – przyznaje Maciej Kot.

Czy polski zawodnik miał problem z przyzwyczajeniem się do charakteru skoczni w Wiśle po zawodach w Bischofshofen? – Nie, na szczęście nie. – komentuje –  Jedynie na górze żartowaliśmy z Piotrkiem, że strasznie stromy ten rozbieg, bo zawsze jest takie odczucie po Bischofshofen, ale tory są idealnie przygotowane, rozbieg jest nam dobrze znany także nie było problemu.

Odpuszczanie kwalifikacji to przywilej każdego zawodnika czołowej 10. klasyfikacji generalnej Pucharu Świata. Czy Kot nie rozważał takiej możliwości?

 Można było, jak najbardziej, ale myślę, że sporo sił jest dzięki temu, że nie skakaliśmy w tym tygodniu. Po drugie, ja jeszcze cały czas mam nad czym pracować. Kamil jest w trochę innej sytuacji: po pierwsze zdrowie, problemy są i lepiej wykorzystać ten czas na rehabilitację, a poza tym on skacze naprawdę dobrze i wygrywa serie treningowe, więc w jego wypadku nie było to konieczne a ja osobiście po prostu chciałem, czułem że te skoki są dobre, równe i potrzebowałem jeszcze takiego jednego żeby wziąć trochę lepszy kombinezon, troszkę bardziej się zmotywować też tak pod kątem jutra i żeby oddać taki dobry skok, który pozwoli mi spać spokojnie.


  • Źródło: informacja własna
  • Korespondencja z Wisły: Justyna Gorzkowska
  • Foto: Anna Cis

O autorze

Marta Wawrzyniak