Paweł Wąsek w ostatnim czasie notuje stały progres i coraz śmielej radzi sobie w Pucharze Kontynentalnym. O swoim najlepszym wyniku w tym sezonie, strachu przed większymi skoczniami, planach treningowych na najbliższe miesiące oraz oczekiwaniach na przyszły sezon, opowiedział dla naszego portalu.
Weekend w Zakopanem
Wąsek zajął w Zakopanem 23. i 11. miejsce. Ten drugi wynik jest jak na razie jego najlepszym uzyskanym rezultatem w tzw. drugiej lidze skoków. 17-latek nie krył satysfakcji z osiągniętego rezultatu. „Ogólnie skoki były jedne z lepszym w tym sezonie, więc jestem zadowolony” – powiedział po konkursach.
Paweł tydzień wcześniej brał udział w konkursach rozgrywanych w Sapporo, co wiązało się z dość daleką podróżą i zmianą strefy czasowej. Dla skoczków, a zwłaszcza tych młodszych, podróż do Azji skutkuje zmęczeniem organizmu i obniżką formy. Podopieczny Macieja Maciusiaka jednak dość dobrze poradził sobie z tym pozasportowym czynnikiem i przyznał, że podczas zawodów skakał na 100 % swoich możliwości. „Po powrocie odczuwałem zmęczenie, ale przed konkursem mieliśmy testy na platformie i tam wypadłem bardzo dobrze, więc myślę, że szybko się zregenerowałem” – oznajmił.
Strach przed większymi skoczniami
Na początku 2014 roku, wówczas 15-letni Wąsek zaliczył bardzo groźnie wyglądający upadek na skoczni im. Adama Małysza w Wiśle. Stracił wtedy przytomność i został przetransportowany do szpitala. Na szczęście skończyło się tylko na wstrząśnieniu mózgu i potłuczeniach, bowiem skutki mogły być znacznie gorsze.
Od tamtego czasu Paweł odczuwał spory strach przed skokami na większych skoczniach i przeważnie trenował tylko na takich, których punkt konstrukcyjny wynosił około 90 metrów lub nawet mniej.
W lecie 2016 roku wystartował w zawodach Letniego Pucharu Kontynentalnego w Lillehammer i Wiśle, na skoczniach o rozmiarze wynoszącym kolejno 138 m i 134 m. W tym sezonie zimowym okazji do rywalizacji na takich obiektach Paweł miał nieco więcej, bowiem startował w Engelbergu, Ga-Pa, Brotterode, Planicy i Zakopanem.
Sam zawodnik przyznaje, iż nie do końca wyleczył się ze strachu przed większymi skoczniami, lecz jest on już coraz mniejszy. „Z każdym skokiem trochę przechodził, a teraz pojawia się już tylko w jakiś ciężkich warunkach”
Coraz wyższy poziom
Paweł Wąsek na początku marca przypieczętował triumf w klasyfikacji generalnej FIS Cup, stając się tym samym drugim Polakiem, który tego dokonał. Pierwszy biało-czerwonym ze zwycięstwem w tym cyklu był Andrzej Stękała, a miało to miejsce w sezonie 2014/15. Następna zimowa odsłona okazała się przełomowa dla Andrzeja, który zadebiutował w Pucharze Świata, zdobywając od razu punkty, po czym regularnie startował wśród najlepszych. Drużynowo stanął na najniższym stopniu podium, indywidualnie zajął 6. miejsce, a podczas lotów w Vikersund uzyskał aż 235 metrów, co jest drugim wynikiem w Polsce.
Paweł na pytanie, czy jest w stanie osiągnąć taki poziom, odpowiedział: „Na pewno bym chciał, aczkolwiek wszystko zależy od tego jak potoczy się okres przygotowawczy. Będę robił wszystko żeby tak było i zobaczymy co z tego wyjdzie”.
Co do poprawy?
By wejść na wspomniany poziom, Paweł musi popracować nad kilkoma rzeczami. Jego największym mankamentem jest aktualnie utrzymanie optymalnej pozycji tuż po wyjściu z progu. „Najbardziej muszę się skupić na biodrach w powietrzu, ponieważ za bardzo rozwala mi „fałkę” (czyt. styl V) nad bulą i to jest na razie mój największy problem.” Poza tym zawodnik musi szlifować kolejno wszystkie aspekty, które są decydujące w oddawaniu dalekich skoków.
- Źródło: informacja własna
- Foto: Michał Kardynał
- W Zakopanem rozmawiał: Michał Kardynał