Aktualności

Duch zimowych igrzysk, czyli kilka ciekawostek o imprezie czterolecia

Już za niespełna dwa dni rozpoczną się kolejne zimowe igrzyska olimpijskie. Sportowcy w koreańskim Pjongczangu będą walczyć o medale dla swoich krajów, pokonywać własne słabości, przeżywać chwile wzruszenia oraz zapisywać nowe karty historii… i tutaj zatrzymajmy się na moment. Wiecie ile pieniędzy dostał za swój olimpijski medal Wojciech Fortuna? Znacie nazwisko polskiego skoczka, któremu nieszczęśliwy wypadek przeszkodził w zdobyciu złota? A może jesteście ciekawi czym oprócz słabego stylu skakania zasłynął Eddie Edward? Zapraszam na krótki przegląd ciekawostek z zimowych igrzysk olimpijskich. 

Zacznijmy od początku 

Pierwsze zimowe igrzyska olimpijskie odbyły się w 1924 roku. Na początku były one dokładnie w tych samych latach co igrzyska letnie. Dopiero od lat 90-tych, a dokładnie od igrzysk w Lillehammer odbywają się na przemian letnie i zimowe. Wraz z pierwszymi igrzyskami miał miejsce pierwszy olimpijski konkurs w skokach narciarskich. Mistrzem olimpijskim został wtedy Norweg – Jacob Tullin Thams. Sam zawodnik był prawdziwym ,,człowiekiem orkiestrą”, bo oprócz złota w skokach, wywalczył także srebro w żeglarstwie w 1936 roku w Berlinie. Co ciekawe na najniższym stopniu podium znalazł się  Anders Haugen, który jako jedyny Amerykanin w historii zdobył medal w tej konkurencji, ciekawe czy pomogło mu w tym norweskie pochodzenie.

Złote Sapporo 

11 lutego 1972 rok to data, która na zawsze przeszła do historii polskiego sportu. To właśnie wtedy dziewiętnastoletni skoczek z Zakopanego Wojciech Fortuna, zdobył pierwszy złoty medal w skokach narciarskich dla Polski. Sam przebieg konkursu także był dość zaskakujący. W pierwszej serii Fortuna skoczył aż 111 metrów, co na tamte czasy stanowiło skok idealny i otarł się o rekord Okurayamy.

Po jego fantastycznej próbie nastąpiło spotkanie jury, podczas którego jeden z sędziów z Czechosłowacji chciał rozpocząć konkurs od nowa, a jako argumnt podawał fakt, że jego rodak – Jiri Raska, przeskoczy skocznię i zrobi sobie krzywdę. Na nasze szczęście kanadyjski sędzia zachował spokój w całej sytuacji i przekonał pozostałych, żeby konkurs kontynuować, a skok Polaka nie był przypadkowy, ponieważ już na średniej skoczni zajął dobre szóste miejsce. Mimo że Wojciech Fortuna w drugiej serii uzyzskał jedynie 87,5 metra to szczęśliwie wygrał, ale przewagą zaledwie 0,1 pkt.. chyba Thomas Morgenstern w Turynie wziął z niego przykład. 🙂 

W tamtych czasach skoczek zostawał jednocześnie mistrzem olimpijskim i mistrzem świata, co obecnie jest już nie do pomyślenia. Jednak podwójny tytuł w żaden sposób nie łączył się z gratyfikacją finansową, ponieważ Fortuna po powrocie do kraju za swój historyczny sukces otrzymał jedynie 150 dolarów, więc chyba największą nagrodą oprócz oczywiście samego złotego krążka, były gratulacje od japońskiego cesarza. 

Stracone szanse

Nie każdemu było dane wystartować w walce o medale, chociaż na ich zdobycie miał wielką szansę. Jeden z polskich skoczków zaczął specjalizować się w skokach narciarskich w wieku 18 lat, a cztery lata później miał być wielką nadzieją na złoto podczas igrzysk olimpijskich w Squaw Valley. Był mistrzem kraju oraz Honorowym Najlepszym Sportowcem Polski w roku 1960, a także rekordzistą Polski w dłogości skoku i rekordzistą skoczni w Wiśle-Malince. Niestety nieszczęśliwy upadek na jednym z przedolimpijskich treningów w Wiśle pokrzyżował te plany, pokazał jak bezwzględne i nieprzewidywalne potrafią być skoki, a samego skoczka skazał na wózek inwalidzki. Oto historia Zdzisława Hryniewieckiego, którego nazywano ,,Dzidkiem”. 

Hryniewieckiemu nie pomogli nawet najlepsi specjaliści, a złoto podczas igrzysk w Stanach Zjednoczonych wywalczył Niemiec – Helmut Recknagel, który bardzo się przejął tragicznym wypadkiem polskiego skoczka. Po igrzyskach przysłał mu złoty medal, ponieważ uznał, że gdyby Polak  startował w olimpijskich zawodach, to właśnie on by go wygrał. 

Popularny ,,Orzeł”

Prawie każdy kibic skoków narciarskich choć raz usłyszał o Eddim Edwardsie, zabawnym Brytyjczyku, który przeszedł do historii skoków narciarskich, jako najgorszy skoczek tej dyscypliny. O samym zawodniku powstał nawet film, w którym możemy zobaczyć jego walkę o start na zimowych igrzyskach olimpijskich w Calgary w 1988 roku. Jego fatalna forma i skoki nie mające nic wspólnego z rywalizacją na najwyższym poziomie przyniosły mu wielką popularność. Jednak to nie jedyne źródło jego sławy. Edward wykonał także piosenkę ,,Mun Niemi En Eetu”, co znaczy ,,Nazywam sie Eddie”, która znalazła się na drugim miejscu fińskiej listy przebojów. Kto wie.. może wśród obecnych skoczków także znajduję się jakiś piosenkarz? 

Wspomniałam tutaj o igrzyskach w Calgary. Dodam tylko, że to właśnie na tych igrzyskach Fin – Matti Nykanen zdobył trzy złote medale na jednych igrzyskach (na skoczni normalnej, dużej i w konkursie drużynowym).

To jedynie kilka ciekawostek, które dotyczą zimowych igrzysk olimpijskich lub samych olimpijczyków. Na pewno jest ich o wiele więcej, te starsze i młodsze, wesołe, wzruszające i smutne, ale to właśnie dzięki magii tej wyjątkowej imprezy emocje są tak zróżnicowane. A może Wy znacie coś, o czym nie wspomina się przy okazji każdych kolejnych igrzysk? Coś o czym przeczytaliście w domowej biblioteczce. Jeśli tak to dajcie znać, chętnie poznam co tam ciekawego skrywa historia zimowych igrzysk olimpijskich. 


O autorze

Justyna Gorzkowska