Maciej Kot jest znany ze stawiania sobie ambitnych celów. Wyniki osiągane przez skoczka z kadry B na początku Pucharu Świata 2015/2016 nie są spełnieniem jego marzeń. Po 30. miejscu zajętym drugiego dnia w Engelbergu reprezentant Polski podsumował pierwszy etap zimowego sezonu.
Jeden punkt też sprawia radość
Weekend w Engelbergu rozpoczął się dla Macieja Kota bardzo słabo. Zawodnik AZS Zakopane nie zdołał się nawet zakwalifikować do zawodów. W tym kontekście awans do finału w niedzielę można potraktować pozytywnie. „Pierwszy konkurs zupełnie nieudany. Kompletnie nie poradziłem sobie z tą skocznią. Brakowało troszkę skoków. Szkoda właśnie tego konkursu, bo to na pewno by mi ułatwiło sprawę w niedzielę. Trzy albo chociaż dwa skoki sporo by zmieniły. Na plus to, że udało się właściwie z dnia na dzień pozytywnie nastawić, zmienić coś w tych skokach i tym samym zapunktować. Wiadomo, że nie jest to szczyt marzeń zdobywać w tym momencie pojedyncze punkty, ale mimo wszystko ważne jest to, aby trzymać się tej trzydziestki. I żeby mimo niepowodzeń potrafić wrócić na dobre tory” – przyznaje podopieczny Macieja Maciusiaka.
Nie tylko kibice mają oczekiwania
Oczekiwania ze strony kibiców po bardzo dobrym sezonie letnim były dość mocno rozbudzone. Okazało się, że starty zimą nie wyglądają już tak dobrze. Co na to Maciej Kot? „My sami również liczymy na więcej. Podejrzewam nawet, że chcemy jeszcze więcej niż kibice. To nie jest tak, że jedziemy na zawody, żeby przejechać się na wycieczkę i przy okazji sobie skoczyć. Wszyscy jesteśmy ambitnymi, młodymi zawodnikami, którzy stawiają sobie najwyższe cele. W tym sporcie jest tak, że dajemy z siebie wszystko i nie jesteśmy w stanie zrobić nic więcej. Trzeba czekać i dalej robić swoje„.
Nowy sprzęt pomoże?
Światełkiem w tunelu zdaniem Macieja Kota może być nowy sprzęt. „Na pewno na Turniej Czterech Skoczni będzie trochę zmian, szczególnie w sprzęcie. Myślę, ze w tym aspekcie troszkę odstajemy od reszty. Taka zmiana w sprzęcie może dodać też pozytywnego podejścia, dlatego, że ktoś uwierzy, że to jest akurat ten element, który nie działał”.
Święta poza skocznią
Wiemy już, że zaplanowane na 26 grudnia Mistrzostwa Polski w Wiśle zostały odwołane. Wcześniej mówiło się o takim wariancie lub przeniesieniu świątecznej rywalizacji na Wielką Krokiew do Zakopanego, która od początku grudnia jest gotowa do skakania. W niedzielne popołudnie Maciej Kot święta wolał spędzać w gronie rodzinnym niż na skoczni. „Dla mnie najlepiej, żeby zawody MP odbyły się w Zakopanem albo żeby w ogóle się nie odbyły. Jest to dla nas wszystkich ciężki start, bo jest to drugi dzień świąt. Mało czasu spędzamy z rodziną i każdy dzień oraz każda godzina jest dla nas bardzo ważna. Zawsze ciężko jest się wyrwać z domu tego drugiego dnia” – przyznaje skoczek z Zakopanego.
Pojechać na turniej i punktować
Jakie cele stawia sobie Maciej Kot na dalszą część sezonu? „Oby było tylko lepiej. Wiadomo, że trzeba iść w tę dobrą stronę, myśleć pozytywnie. Punktowanie to jest plan minimum, ale następnie celować wyżej. Myślę, że w Turnieju Czterech Skoczni w każdym konkursie trzeba punktować, bo to daje finalnie dobre miejsce w klasyfikacji ogólnej. To może być takim cichym celem, żeby na koniec znaleźć się w czołowej dwudziestce”. Skład na Turniej Czterech Skoczni Łukasz Kruczek ogłosi najpóźniej w środę 23 grudnia.
W Engelbergu rozmawiała: Katarzyna Służewska.
- Źródło: informacja własna
- Foto: Maja Gara