Aktualności

Bartłomiej Marczak dla Skoki24.pl: „Kategoria OPEN w Wiśle to zasługa p. Cienciały”

Podczas sylwestrowej rywalizacji o Puchar Wiślaczka na skoczni K-40 w Wiśle-Centrum, mogliśmy śledzić również poczynania jednego reprezentanta klubu TKKF Dzikusy Łódź – Bartłomieja Marczaka. Niespełna 25-letni zawodnik z centralnej Polski zajął ostatecznie 20. miejsce. Mieszkaniec Zgierza ocenił dla nas swój wiślański występ oraz sam pomysł tych zawodów, a także podzielił się swoimi planami startowo-treningowymi.

Jak ocenisz swój występ podczas sylwestrowego Pucharu Wiślaczka?

Bartłomiej Marczak: Swój występ oceniam jako przyzwoity. Skoki nie były takie jakie być powinny i na jakie mnie stać, ale przed zawodami na tej skoczni udało mi się oddać jedynie dwa skoki – a to za mało było by zapoznać się z obiektem i przełamać się na tej skoczni. Ze skoku na skok było lepiej i na kolejnych zawodach wynik będzie już o wiele lepszy.

Jak w ogóle Ci się skakało na tej skoczni? Czy to, że nie znałeś tej skoczni, mogło być powodem twojej odległej pozycji [przyp. red. 20. miejsce]?

B.M.: Skocznia wielkością porównywalna jest z K35 w Zakopanem, ale ze względu na to, że jest to skocznia o nowym profilu, to nie czuć tej wielkości – jest bardzo bezpieczna. Tak jak wspominałem wcześniej – skoczni jeszcze nie znałem, więc pozycja w zawodach była dość odległa. Nawet nart nie smarowałem, żeby skoczyć asekuracyjnie, na spokojnie.

Czy inicjatywa kolejnych krajowych zawodów jest dla Ciebie dobrym pomysłem? Czy może takie „przebierane” skoki, to jednak nie do końca udana decyzja?

B.M.: Oczywiście inicjatywa ta bardzo mi się podoba, ale wiem, że większość ludzi nie była przychylna, by zorganizować kategorię OPEN. Dużo zawdzięczamy Panu Andrzejowi Cienciale, który ma z nami bardzo dobry kontakt i to dzięki niemu mogliśmy wziąć udział w tych zawodach. Mamy nadzieję, że nie były to pierwsze i ostatnie zawody na tych skoczniach. Szkoda jedynie, że w tej kategorii amatorzy byli wymieszani z zawodnikami, ale plus tego jest taki, że można było się sprawdzić na tle osób, które trenują na co dzień. Skoki w przebraniach to fajna sprawa. Ja osobiście dobrze się bawiłem i inni zawodnicy chyba również. Skoki są dla nas zabawą, a dzięki temu mogliśmy jeszcze bardziej się wyluzować.

Jakie masz najbliższe plany treningowo-startowe?

B.M.: Najbliższe plany są uzależnione od tego jak ułożą się sprawy na uczelni związane z sesją, która praktycznie się już zaczęła. Ważna jest też pogoda, która jest strasznie niepewna i bliżej jej do lata niż zimy. Na pewno będziemy się starali z chłopakami przygotować skocznie w Łodzi, by móc przeprowadzić na niej zawody. Na początku lutego planuje się wybrać na Mistrzostwa Południowej Polski do Skawicy. A tak poza tym jakieś treningi na śniegu – może jakiś wypad do Zakopanego czy Wisły i Szczyrku.

W styczniu planujecie w Łodzi zorganizować kolejną edycję Mistrzostw Polski Centralnej. Czy na chwilę obecną macie już przygotowany konkretny program zawodów?

B.M.: Wstępny program na zawody w Łodzi jest już gotowy, m.in. z tego względu, że staramy się o ich dofinansowanie. Jeśli pozwoli na to pogoda i zawody się odbędą, to będą zrobione jak najbardziej profesjonalnie, mimo że będą dla amatorów. [przyp. red. planowany termin zawodów, to 17 stycznia, ale na bieżąco będziemy Was informować o tych zmaganiach]

Jak w ogóle idą przygotowania skoczni do tych zawodów? 

B.M.: Skocznia jest już prawie gotowa do sezonu – śmieci są wyzbierane, trawa i krzaki ścięte. Jeszcze musimy jedynie wyrównać zeskok, ponieważ rowerzyści i inni amatorzy dwóch kółek trochę nam rozjeździli teren.

[huge_it_gallery id=”97″]


  • Źródło: informacja własna
  • Foto: Katarzyna Służewska

O autorze

Katarzyna Służewska