Aktualności

Kariera, sława, upadek i … życie, czyli szczere wyznania Thomasa Morgensterna w „Mojej walce o każdy metr”

Lata treningów przyniosły oczekiwany efekt. Thomas Morgenstern wspiął się na sam szczyt sportowej kariery, odniósł sukcesy i zyskał rzesze fanów. Po drodze było kilka upadków, ale była i walka, by po nich powstać. Opowieść o życiu gwiazdy w blasku fleszy? Nie! To książka o człowieku, który nigdy nie przestał kochać latać.

Droga do kadry

Zanim jeszcze zaczął kolekcjonować zwycięstwa, nim został ośmiokrotnym mistrzem świata i trzykrotnym mistrzem olimpijskim, był zwykłym chłopakiem z Karyntii. Od małego stąpał po ziemi ze sportową duszą. Po treningach odbytych w klubie FC Lendorf mógł zdecydować się na sport drużynowy i zostać piłkarzem. Wolał jednak oglądać świat z góry i wybrał skoki narciarskie.

Aby wejść na sam szczyt, należy mieć marzenie i wykonać pierwszy krok. Następnie stąpać po drabinie coraz wyżej i z pokorą znosić niepowodzenia. Thomas od początku miał zadatki na dobrego skoczka. W głowie miał określony cel – skakać w czołówce na najważniejszych zawodach.

Morgi zostaje zawodnikiem kadry C po dobrych występach w Austria Cup! Pierwszy duży cel został zrealizowany. „Naprawdę dałem radę! Moje pierwsze myśli krążyły wokół stroju. Kiedy dostanę kombinezon z naszywkami sponsorów?

Zaczęły się długie dojazdy na treningi do Innsbrucka. Kiedy tata miał czas, nie było to aż tak męczące. Gorzej, gdy z bagażami trzeba było wsiąść do pociągu z przesiadką. Nad Morgim ciągle ciążył problem nierównego traktowania skoczków z Tyrolu, a tych z Karyntii.

Jako szesnastolatek bardzo chciał pojechać na zawody do Oberstdorfu. Wobec niego były jednak inne plany – mistrzostwa świata juniorów. „To, że potrafię udowodniłem podczas finału Pucharu Świata w Planicy – mój pierwszy lot wyniósł aż 204 metry. Miałem już dość tego, że ciągle muszę się spisywać lepiej niż inni. Naprawdę odnosiłem wrażenie, że koledzy z zachodu mają łatwiej niż ja. To była dla mnie trudna szkoła, nie ma co do tego wątpliwości, ale dzisiaj myślę, że to właśnie te przeszkody, które musiałem wówczas pokonywać, pozwoliły mi znaleźć się w światowej czołówce”.

Miejsce w kadrze

Czytając wspomnienia Thomasa Morgensterna, można tylko potwierdzić to, że bycie miłym i uczciwym nie zawsze popłaca. Mówi się, że aby do czegoś dojść należy rozpychać się łokciami za wszelką cenę. Czy warto jednak poświęcić wartości zapisane w sercu, na niezauważanie drugiego człowieka i ranienie go?

O tym, że Thomas i Schlierenzauer przyjaciółmi nie są, wiadomo nie od dziś. To dwa różne charaktery, które znalazły się w jednej drużynie. „Gregor dobrze wiedział, że wiele biorę sobie do serca i myślę, że dlatego specjalnie mi docinał (…). Bardzo możliwe, że jest to jego sposób, żeby się motywować. Ja jestem jednak przekonany, że wiele mówił tylko dlatego, żeby mnie zabolało.”

Skoki narciarskie to sport indywidualny, ale są momenty, kiedy drużyna stanowi fundament całej sportowej rywalizacji i daje podbudowę dla dobrego skoku. Zgrany team to nie tylko zawodnicy. Jest wielu ludzi, którzy składają się na sukces bądź porażkę. Zawodnik nie skacze tylko ciałem, ale w dużej mierze także głową. To dlatego ważne jest zrozumienie i rodzinna atmosfera w drużynie. Czy według Thomasa, wielkiej potędze narciarstwa, jaką jest Austria, właśnie tego brakuje?

Dobra atmosfera w drużynie zawsze była dla Pointnera bardzo ważna (…). Ufałem mu jako trenerowi, ale relacja z nim jako człowiekiem nie była dla mnie łatwa. Często miałem wrażenie, że poświęca uwagę tym, którzy w danym momencie odnoszą sukcesy. Czułem jego pełne wsparcie przy moim pucharowym zwycięstwie albo podczas igrzysk olimpijskich w Turynie, ale kiedy rok później nie szło mi już tak dobrze, miałem wrażenie, że jestem dla niego piątym kołem u wozu.”

Upadek i walka

Skocznia, zawody, tłumy wiwatujących kibiców i nagle cisza. To najgorszy obrazek, jaki może nas spotkać podczas oglądania konkursu. Wszystko milknie, a potem rozlegają się oklaski wsparcia i cały ten hałas wokół zawodnika. Czy wróci na skocznię? Jaki bolesny musi być upadek przy takiej prędkości i jak dramatyczne muszą to być chwile dla skoczka, który czuje, że może liczyć tylko na szczęście, na cud.

Thomas Morgenstern zaliczył kilka pechowych upadków. W Kuusamo w 2003 roku, w 2009 roku na treningu w Kuopio, w 2013 w Titisee-Neustadt oraz trzy tygodnie później w Kulm.

Każdy upadek coś w tobie pozostawia. Czasami blizny, często ból, zawsze wspomnienia.”

Ostatni z upadków zmienił jednak najwięcej. Nie tylko dlatego, że był najtragiczniejszy i wiązał się z walką stoczoną z własnym ciałem o powrót do zdrowia. Zakończył też pewną epokę. Nic nie było już tak jak dawniej.

Morgi rozstaje się ze swoją partnerką, zmaga się z falą krytyki. Mimo wszystko chce być dobrym ojcem dla swojej córki Lilli. Potem upada. Znowu musi rozpocząć wszystko od nowa. Tym razem w pełni przekonał się na czym polega kruchość życia. Zmaga się z bólem, w pełni przykłada do rehabilitacji. Ufa innym i sobie wierząc, że to co robi ma sens. W szpitalu odpoczywa i dochodzi do zdrowia. Coś jednak przypomina mu o skokach.

Muszę iść. Krok po kroku. Myśl o Soczi, Thomas!”

Pierwszy cel jest dla kogoś. Pojawia się myśl o igrzyskach, ale ciało jeszcze nie współpracuje. Thomas słyszy głos chłopca, który pyta pielęgniarkę o jego autograf. Pierwszym celem jest, więc łóżko małego pacjenta. Krok po kroku. Chłopiec opowiada o wypadku na nartach, zawiązuje się pogawędka o skokach. Jest uśmiech! Pierwszy cel osiągnięty. „Z radością kładę się do łóżka. Mogłem komuś podarować uśmiech.”

Coraz dłuższe kroczki w końcu doprowadzają na skocznię. Teraz pora na kolejny – stumilowy. Pora przezwyciężyć strach!

Pierwsze i ostatnie skoki

Morgi powraca na skocznię. Szybko? Każdy fan skoków narciarskich zadawał sobie to pytanie. On nie tylko powraca. On jedzie do Soczi!

Najlepszy skok w kwalifikacjach i wizyta w wiosce olimpijskiej. „To właśnie sprawia, że igrzyska są tak wyjątkowe, i to uczucie – uczucie, że jest się częścią tego wszystkiego – stanowi dla mnie ostateczne potwierdzenie: osiągnąłem mój cel. Już wygrałem.”

Skoki Thomasa nie były już jednak takie same, jak dawniej. Silna wola skoczka toczyła walkę ze strachem. Innsbruck ostatecznie zakończył tę walkę. Jeden skok zadecydował, że wielki skoczek kończy karierę. „Nagle jest – decyzja. I ona nie jest jak porażka albo upokorzenie. Przeciwnie.” Morgenstern nie rozstaje się jednak ze swoim ukochanym lataniem. Jest jeszcze helikopter. Teraz czas na życie, na powrót do Lilli.

Nie jesteśmy tu po to, żeby trwać w niespełnieniu, tylko by znaleźć drogę, którą będziemy mogli szczęśliwie iść przez życie.”


  • Źródło: informacja własna

O autorze

Aleksandra Bazułka