Kamil Stoch podczas sobotnich zawodów Letniej Grand Prix na skoczni im. Adama Małysza w Wiśle Malince zajął pechowe 31. miejsce i nie mógł wystąpić w serii finałowej. Takiej sytuacji nie spodziewali się ani kibice, ani sam zawodnik. Dwukrotny medalista olimpijski nie zamierza jednak rozpaczać i już teraz zapowiada kontynuację ciężkiej pracy, aby dobrze przygotować do dalszej rywalizacji.
– Mogę dziś powiedzieć, że jest dużo goryczy. Jest to bardzo przykra sytuacja, ale z drugiej strony świat się na tym nie kończy. Trzeba dalej robić swoje, mam jeszcze sporo pracy – mówił na gorąco po oddaniu skoku Kamil Stoch.
Podopieczny Stefana Horngachera przyznał także, że spóźnił wybicie. – Nie trafiłem w próg i cała energia poszła w próżnię. Wyleciałem dwa metry niżej od tego, jak powinienem wylecieć, a później nie było szans.
Jak Kamil Stoch ocenia inaugurację Letniej Grand Prix 2017? – Mam po całym weekendzie mieszane uczucia. Wczoraj oddawałem dobre skoki, z których byłem zadowolony. Byłem częścią drużyny, która wygrała konkurs i było to bardzo pozytywne. Dzisiaj dostałem kopa w tyłek. Traktuję to jako lekcję i dodatkową motywację do jeszcze cięższej pracy – dodał reprezentant Polski.
- Źródło: informacja własna
- Foto: Alicja Kosman / PZN