W piątek 1 kwietnia Gregor Schlierenzauer pierwszy raz od kilku miesięcy spotkał się z dziennikarzami na konferencji prasowej. Chociaż był to Prima Aprilis, Austriak całkiem poważnie wypowiedział się o swojej przyszłości w świecie skoków narciarskich. „Nie poddaję się teraz żadnej presji, moim priorytetem jest zdrowe kolano” – mówi 26-latek.
Kontuzja kolana i operacja
Austriacki skoczek narciarski przedwcześnie zakończył sezon 2015/2016, a kilka miesięcy później uległ wypadkowi w trakcie jazdy na nartach, co skutkowało kontuzją więzadła krzyżowego w prawym kolanie. Niezbędna okazała się operacja, którą Tyrolczyk przeszedł we wtorek 29 marca. Więcej na ten temat: Gregor Schlierenzauer już po operacji.
Wrócić do pełni sił
Schlierenzauer przyznaje, że musi teraz skupić się na powrocie do pełni sił zdrowotnych. Inaczej nie można mówić o profesjonalnym uprawianiu sportu. „Moim głównym celem jest doprowadzenie kolana do stanu sprzed wypadku. Zdrowe, silne kolana to podstawa rywalizacji we współczesnych skokach” – przyznaje.
Kilka miesięcy przerwy
Podopieczny Heinza Kuttina nie chce jednak podawać konkretnej daty, kiedy chciałby wrócić do treningów lub wziąć udział w zawodach. „Na chwilę obecną nie jestem w stanie powiedzieć ile może to potrwać” – stwierdza.
Tu z pomocą przychodzą lekarze, których prognozy przewidują około 8 miesięcy rehabilitacji. Tym samym start Schlierenzauera w zawodach Letniej Grand Prix wydaje się niemożliwy. Jeśli wszystko pójdzie zgodnie z planem, realny wydaje się powrót do uprawiania sportu w okolicach listopada bieżącego roku.
Na emeryturę jeszcze za wcześnie
Austriakowi nie brakuje motywacji do dalszego uprawiania skoków narciarskich. „Dziesięć lat rywalizacji na najwyższym poziomie wymagało ode mnie mnóstwo energii i siły. To właśnie dlatego ten czas z dala od sportu jest dla mnie teraz tak ważny. Już trzy lata temu chciałem to zrobić, ale podjąłem wtedy inną decyzję głównie ze względu na igrzyska w Soczi. Nie jestem jednak gotowy do przejścia na sportową emeryturę”- podsumowuje.
- Źródło: berkutschi.com
- Foto: Anna Cis