Podczas różnych zawodów w skokach narciarskich najwięcej uwagi poświęcamy skoczkom, którzy znajdują się w kadrach utworzonych przez Polski Związek Narciarski. Jednak poza nimi również są zawodnicy, którzy starają się odnieść sukces, ale nie mają wystarczającego wsparcia i zabezpieczenia finansowego. Jednym z nich jest Krzysztof Leja, który po sezonie zimowym 2015/2016 stracił miejsce w kadrze. W rozmowie z nami opowiedział o kulisach tego zdarzenia oraz swojej obecnej sytuacji.
Decyzja.. i co dalej?
Mimo całkiem dobrego sezonu zimowego (m.in. 10. miejsce w klasyfikacji generalnej FIS Cup), Polski Związek Narciarski podjął decyzję o wykluczeniu Krzysztofa Lei z kadry. Co ciekawe, w FIS Cupie lepszych od Krzysztofa było tylko dwóch Polaków: znajdujący się poza kadrą Jakub Kot oraz Adam Ruda – od tego lata również poza grupami szkoleniowymi PZN.
Jak przyjął taką decyzję sam zawodnik?
,,Gdy dowiedziałem się o tym, że nie jestem w kadrze – zrobiło mi się przykro. Zamknąłem się w sobie, było mi wszystko jedno co się dzieje. Później pozbierałem się trochę do kupy i zacząłem trenować. Współpracuję z trenerem klubowym, ale większość czasu spędzam i trenuję z trenerem Sobańskim z mojej byłej szkoły. Powoli zaczyna to iść do przodu, ale mam problem z trafieniem w próg. Dziś w pierwszej serii nie było to tak odczuwalne, ale teraz w drugim skoku obniżono belki o dwie i ledwie co wyciągnąłem. Zdarzają mi się mniej i bardziej spóźnione skoki, ale skocznia w Wiśle jest bardzo wymagająca – wystarczy lekko spóźnić i nie ma z czego odlecieć. Gdyby jeszcze był wiatr pod narty, to co innego, ale dziś gdy panuje cisza jest naprawdę trudno.” – opowiada skoczek z Zakopanego.
Zadowolenie mimo wszystko
Mimo wielu trudności, Krzysztof Leja jest zadowolony z poziomu skoków, który prezentował w sezonie letnim. Jednak, jak sam mówi, do tej pory nie zna powodów odsunięcia od kadry.
„Szczerze mówiąc z całego sezonu jestem zadowolony. Wyjazdów zagranicznych jest mało, dlatego trenowaliśmy głównie w Szczyrku. Starty w konkursach mogły być dużo lepsze, ale w mojej obecnej sytuacji jest ciężko i nie ma co za dużo oczekiwać. Do tej pory nie wiem za co wyrzucili mnie z kadry. Mógłbym powiedzieć, że jest to trochę dziwne, bo nikt nie chce mi powiedzieć dlaczego, a zostałem z niej wyrzucony. Po tej decyzji chciałem się dowiedzieć co i jak, złożyłem pismo, chciałem żeby dopisali mnie do kadry juniorskiej, żebym mógł jeździć na zgrupowania i trenować, ale wyszło jak wyszło – nikt się na to nie zgodził, nikogo to nie interesowało. Trener Sobański jest dla mnie jak drugi ojciec. Współpraca z nim się układa, ale jak jego nie ma na zawodach, gdzie jestem z innymi trenerami to muszę wszystko przemyśleć samodzielnie. Czułem się tym obciążony psychicznie, trochę zmęczony. Niby fizycznie jestem dobrze przygotowany, ale psychicznie jest trochę ciężko. Chciałbym przed zimą zacząć współpracę z psychologiem i dietetykiem, mimo, że sam się zdziwiłem, że ostatnia kontrola wypadła tak dobrze.” – komentuje 20-latek.
Wsparcie dzięki studiom i poszukiwania sponsora
Krzysztof Leja obecnie został studentem pierwszego roku na AWF w Katowicach, to zapewnia mu, niewielkie, ale bardzo obecnie potrzebne środki finansowe. Jednak nadal poszukuje sponsora, który pomógłby mu w rozwoju kariery. Na czym dokładnie polega system studencki?
,,Dostałem się na katowicki AWF na kierunek wychowanie fizyczne i dzięki temu jestem pod związkiem akademickim i mam pewne fundusze na treningi i starty. Jednak na uczelni w tym roku akademickim jeszcze nie byłem. Mam IPSPN (indywidualny tok studiów – przyp. red.) i dopiero będę to wszystko załatwiał. Ciężko jest znaleźć pieniądze na skoki. Dobrze, że jest ten system studencki, który mam nie tylko ja, ale także Wojtek Marusarz i Andrzej Zapotoczny. Nie jest teraz tak jak w kadrze, że jechałeś i nie musiałeś o niczym myśleć. Trzeba zadbać o rezerwacje, o smarowanie nart i wszystko co potrzebne do skoków. Szukałem i ciągle szukam sponsora. Z nim byłoby dużo łatwiej.” – wyjaśnia zawodnik
Adam Małysz pomoże?
Sytuacja skoczków spoza kadry nie jest łatwa. Krzysztof Leja ma pewne nadzieje związane z nowym stanowiskiem Adama Małysza. Skoczek liczy, że orzeł z Wisły może być tą osobą, która znajdzie rozwiązanie na wspomniane problemy. Leja przyznaje także, że początkowo hasło: ,,Małysz wraca do skoków” było dla niego zagadką.
„Na początku byłem tym zaskoczony. Zastanawiałem się o co chodzi z tym powrotem do skoków. Kiedy dowiedziałem się, że został doradcą stwierdziłem, że może to dobrze funkcjonować. Może pomoże również nam, czyli seniorom spoza kadry, bo obecnie nie ma takiej pomocy, tylko kluby coś dają, a poza tym można liczyć tylko na siebie. Trzeba samemu płacić nawet za wszystkie wyjazdy, nie jest łatwo.” – podsumowuje Krzysztof Leja.
- Źródło: informacja własna
- Rozmawiała: Justyna Gorzkowska
- Korespondencja z Wisły: Aleksandra Bazułka, Justyna Gorzkowska i Przemysław Krawiec
- Foto: Aleksandra Bazułka